Mniej znaczy więcej, czyli kolejne zmiany
Aktualności
2024-02-15 / LearnDash

LearnDash w wersji 4.11.0

Świeżutka paczka z LMS LearnDash jest już od wczoraj dostępna i można "zaktualizować się" do wersji 4.11.0. W nowym wydaniu mamy dodaną opcję ustawienia strony, na którą użytkownik zostanie przekierowany po ukończeniu kursu. W skrócie: jest to pewnego rodzaju strona...
Czytaj więcej
2024-01-25 / TutorLMS

Co oferuje nam TutorLMS w wersji 2.6.0?

Oprócz standardowych poprawek i aktualizacji silnika wtyczki (m.in. wsparcie PHP w wersji 8.1 i 8.2 oraz ostatniej wersji bazy danych WooCommerce), Tutor LMS w wersji 2.6.0 przynosi nam jeszcze kilka nowości: dodano wsparcie dla zarządzania kursami po REST API (Pro),...
Czytaj więcej
2023-11-16 / BuddyBoss, LearnDash

Nowości w BuddyBoss i LearnDash

Z ostatnią aktualizacją do BuddyBoss (2.4.70) otrzymujemy kolejną funkcjonalność, a mianowicie przekierowanie po zalogowaniu i wylogowaniu ze strony. Oznacza to, że możesz ustawić osobne strony, na które będzie trafiał użytkownik w zależności od wykonanej czynności: zalogowania i wylogowania. Co więcej,...
Czytaj więcej
1 2 3 7
Mniej znaczy więcej, czyli kolejne zmiany

Mniej znaczy więcej, czyli kolejne zmiany

Nie sądziłam, że uda mi się skończyć ten artykuł w tym miesiącu, chociaż zaczęłam o nim myśleć już od połowy grudnia zeszłego roku. Podczas gdy wszyscy swoje podsumowania za miniony rok mają już za sobą, ja właśnie skończyłam analizować działania za rok 2018. Niektóre wnioski mogą być mało odkrywcze, ale generalnie idea, która będzie mi przyświecać w tym roku to: MNIEJ, ZNACZY WIĘCEJ. O co dokładnie chodzi? Będzie o tym mowa w dalszej części tego artykułu.

Social media

Nigdy nie byłam jakoś szczególnie związana z portalami społecznościowymi. W zasadzie jest mi to obojętne, czy polityki działania tych serwisów działają na korzyść przedsiębiorcy, czy też nie. W końcu są to portale stworzone głównie dla rozrywki, a nie dla wspierania działań biznesu. Jest to dla mnie zrozumiałe i akceptowalne. Dlatego nie oburzam się na spadek zasięgów, że dana reklama zostaje w jednym dniu zatwierdzona, a identyczna w późniejszym czasie już nie, że giną wiadomości na messengerze, itp. Gdyby ktoś jutro zdecydował o zamknięciu serwisów społecznościowych, po prostu przeszłabym do porządku dziennego.

Nie znaczy to, że jestem przeciwnikiem wspierania działań biznesowych na portalach społecznościowych. Wręcz przeciwnie. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak duży potencjał niesie ze sobą aktywna obecność na Facebooku, czy Instagramie, a już największą kopalnią wiedzy są grupy na Facebooku. Takiej wiedzy nie da Ci żadna ankieta, choćby była przeprowadzona na 10x większej liczbie potencjalnych klientów. Z pewnością zyskałabym dużo więcej, gdybym zwiększyła swoją aktywność na Facebooku. Z drugiej jednak strony wiem, że facebookowe “ADHD” nie dogadałoby się z moim wewnętrznym spokojem i poukładanym światem. Mimo wszystko, w 2018 roku postanowiłam przyjrzeć się bliżej temu zjawisku, jakim jest social media i w sposób mniej lub bardziej aktywny, ocenić korzyści wynikające z obecności w jego przestrzeni.

Grupy rządzą

Miniony rok zaowocował zapisaniem się do kilkunastu (dla mnie to aż kilkunastu!) grup facebookowych, dzięki którym nie tylko poznałam fantastycznych ludzi, ale też uświadomiłam sobie, jak mylne mogą być nasze osobiste przekonania na niektóre tematy. Pomijam fakt początkowego zachwytu wyzwaniami i live’ami, który w późniejszym czasie przerodził się w pewne znużenie i irytację. Wjazd na facebooka przypomina mi trochę wjazd na autostradę. Jak nie nadążysz za przekazem, to wszyscy Cię mijają, a jak się już rozpędzisz to trafiasz na ‘zwężenie’ i musisz się toczyć powoli za innymi. Co chwile nowy live, nowe wyzwanie, kolejny natłok informacji. Jakiekolwiek zmiany w algorytmach działania facebooka – panika i poruszenie.

Być może za stara jestem (42 lata!) na przekaz jaki płynie z facebooka? Faktem jest, że nie jestem typem człowieka, który co chwilę fascynuje się nowymi tematami. Jak już w coś wchodzę to zwykle pewnie i na długo, a z dyskusji na grupach staram się wyciągać wnioski na przyszłość. Szczególnie ciekawy był wątek na jednej z grup, dotyczący zakupionych kursów od różnych trenerów. Nie spodziewałam się lawiny zachwytu nad zakupionymi produktami, ale też nie sądziłam, że będzie tak duży odsetek niezadowolonych klientów – nawet tych, którzy kupowali od osób znanych i cenionych w swojej branży. Być może swoje opinie wyrażały jedynie osoby niezadowolone z zakupu, a zadowolone po prostu nie udzielały się w dyskusji. Nie mniej jednak sądzę, że takie wątki dają bardzo dużo do myślenia, bo tak naprawdę do końca nie wiemy jak nasz produkt zostanie odebrany przez szerszy krąg zainteresowanych.

Z tego co zauważyłam oraz na podstawie maili, które do mnie spływają, zdecydowana większość twórców kursów online jest zainteresowana promowaniem i sprzedażą swoich kursów. Rzeczywistość jednak pokazuje, że trzeba przede wszystkim zadbać o jak najlepszy kontakt z klientem i jego potrzeby, a w dalszej kolejności skupiać się na pomnażaniu zysków.

Wsparcie przede wszystkim

Kiedy w 2016 roku tworzyłam swoje pierwsze kursy, od razu założyłam, że połowę swojego czasu przeznaczam na wsparcie swoich kursantów w obszarze budowania platformy kursów online. Czasem wystarcza zwykła porada via e-mail, czasem łączę się z platformą klienta i osobiście wprowadzam zmiany w jego systemie, czasami opracowuję dla niego skrypt, który może samodzielnie zaimplementować na własnej platformie. Tematyka moich kursów dotyka takich obszarów, że nie sposób jest działać inaczej. Oczywiście działając w ten sposób świadomie decyduję się na mniejszą sprzedaż, ponieważ czas nie jest z gumy. Kiedy pracujesz z klientem w trybie 1 na 1, nie wiesz tak naprawdę, ile czasu zajmie Ci rozwiązanie jego problemu.

Wszystko ma swoje plusy i minusy. Oczywiście minusem jest wspomniana wcześniej sprzedaż, która siłą rzeczy nie może być wyższa, jeśli każdemu obiecujesz swoje wsparcie i indywidualne podejście. Czas, jaki poświęcasz kursantowi, nie może być z oczywistych względów poświęcony na rozwijanie i aktualizację kursów, więc trzeba się przyzwyczajać do przesuwania określonych projektów w czasie. Jednak zdecydowanym plusem oferowania kursów ze wsparciem jest możliwość poznania rzeczywistych potrzeb klienta i projektowania materiałów edukacyjnych w oparciu o feedback klienta (bezcenne!). A jeśli ma się do czynienia z fantastycznymi i przemiłymi kursantami (nie przesadzam!) to praca staje się czystą przyjemnością 🙂

Czas na zmiany

1. Warsztaty online zamiast kursów.

Ubiegłoroczna współpraca z klientami jeszcze bardziej umocniła mnie w przekonaniu, jak bardzo ważny jest ten kontakt indywidualny. Dlatego idę o krok dalej i postanowiłam rozwijać warsztaty techniczne. Warsztaty online pt. MOJA PLATFORMA KURSÓW ONLINE, organizowane będą 3 razy w roku. W ramach warsztatów będę prowadzić sesję Q&A, troubleshooting, implementację autorskich rozwiązań pod indywidualne potrzeby klienta. Dotychczasowe kursy prawdopodobnie całkowicie znikną z oferty sprzedaży, a wejdą na stałe w skład warsztatów, jako pomoc w samodzielnej realizacji określonych zadań. Generalnie mniej produktów automatycznych, a większy nacisk na personalizację.

Istnieje sporo plusów takiego podejścia:

  1. Jest to rozwiązanie moich problemów wyjścia z trybu “wiecznej aktualizacji“. W warsztatach na żywo będę pracować z aktualnymi narzędziami, więc na platformę będzie zawsze trafiać aktualny materiał.
  2. Nacisk będzie położony głównie na pokazaniu konkretnych zadań, wykonania określonych instrukcji technicznych (np. zintegrowanie kilku rozwiązań na jednej platformie, skonfigurowanie określonej funkcji, podpięcia skryptu itp.) – zero lania wody i gadek motywacyjnych
  3. Tematyka warsztatu może być dostosowana do potrzeb uczestników (sesja Q&A) – nie poruszamy tematów, które klient już zna, oczekuje określonego rozwiązania i otrzymuje odpowiedź.
  4. Skuteczny troubleshooting – coś co działa w moim środowisku, niekoniecznie zadziała w środowisku klienta (inny hosting, inne oprogramowanie). Dzięki wsparciu na żywo mogę się połączyć z platformą klienta i ‘zmusić’ określoną funkcję do działania lub zaproponować inne rozwiązanie.
  5. 6-cio tygodniowy program daje dość sporo czasu na to, żeby zbudować i uruchomić własną platformę sprzedaży kursów online.
  6. Ograniczona liczba miejsc udziału w warsztatach oznacza co prawda chudszy portfel trenera, ale za to daje komfort pracy w małej grupie i możliwość poświęcenia większej uwagi każdemu uczestnikowi z osobna.
  7. Cykliczność warsztatów pozwoli osobom, które z różnych przyczyn losowych nie mogły dołączyć do programu w zapisanym terminie, na możliwość udziału w innym terminie. Dzięki temu nie tracą sesji na żywo, a dodatkowo mają dostęp do nagrań materiałów z wcześniejszego programu.

2. Konkrety na blogu

Warsztaty to jedno. W planach zmiany na blogu, z których część już została zrealizowana (zmiana layoutu). Prawdopodobnie mniej, ale bardziej regularnie będę publikować artykuły na blogu. Na pewno w każdym miesiącu pojawi się post z opisem konkretnego rozwiązania do zaimplementowania na platformie kursów online, a pod koniec każdego miesiąca wpis z cyklu Q&A w tematach kursów online. Trochę mi się tego nazbierało, więc myślę, że będzie to też ciekawy temat dla osób, które interesują się prowadzeniem kursów.

3. Social media

W obszarze social media raczej nie przewiduję jakichś większych zmian. Chodzi mi po głowie cykl edukacyjny raz w miesiącu, który dotarłby do szerszego grona odbiorców. Natomiast nie przewiduję wyzwań, live’ów, organizowania wszelkiego rodzaju wydarzeń i innych tego typu aktywności. Sama widzę, ile chaosu to wprowadza w moim poukładanym (a przynajmniej tak mi się wydaje…) świecie. Nie czułabym się komfortowo wiedząc, że mój przekaz jest dla kogoś zbyt agresywny i nachalny. Dodatkowo brakuje mi wyraźnego podziału na Facebooku między częścią rozrywkową a biznesową. Preferuję współpracę na jasnych zasadach. Wykupując abonament u dowolnego dostawcy zawieram z nim umowę na dostarczenie określonych usług. Wiem, czego mogę się spodziewać i wiem, za co płacę. Natomiast trudno mi traktować Facebooka, jako poważnego partnera w biznesie, który tak naprawdę jest nieobliczalny w swoich działaniach.

Mniej, znaczy więcej?

Dla mnie tak. Rezygnowanie z określonych działań na rzecz podniesienia jakości jest celem na najbliższe miesiące tego roku. Nie jestem typem człowieka, który lubi stawiać się na świeczniku, czy być w centrum zainteresowania. Lubię konsekwentnie i cierpliwie podążać obraną drogą. Taka postawa jest oczywiście wynikiem niewygórowanych marzeń, które nie krążą wokół posiadania domu z basenem, czy ekskluzywnego samochodu. Możliwość pracy o dowolnej porze i z dowolnego miejsca jest już dużym krokiem w realizacji celów, który wiele lat temu wydawał mi się praktycznie nierealny. Zachowanie tego stanu na poziomie, który daje mi stabilność finansową i wewnętrzny spokój jest tym, co chcę utrzymać przez najbliższe lata.

2 komentarze o “Mniej znaczy więcej, czyli kolejne zmiany”

  1. Ewelina Kolman

    Marzena uwielbiam Twoje podejście, co więcej mam wrażenie jakbym sama to pisała. To na pewno dobry kierunek inny niż wszystkie. Pozdrawiam i czekam na dalsze działania:) Pozdrawiam

Skomentuj Ewelina Kolman Anuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Scroll to Top